Widzisz różowe słoniki?

Dzisiaj postanowiłem skonfrontować swoją zabawę w piwowarstwo, z oryginalnym produktem. Od razu zdradzę, że moje wypadło słabiuśko.

Delirium Tremens

W wersji oryginalnej, piwo w którym się zakochałem, wg. BJCP, w stylu Belgian Golden Strong Ale. Mała, niepozorna buteleczka 0,3, stylizowana na wykonaną z ceramiki, etykieta w kolorystyce błękitnej, ozdobiona różowymi słonikami (dużo lepsze zwidy, niż białe myszki). Do tego wymowna nazwa – Delirium Tremens. Najs! Jest to oczywiście piwo z małego, belgijskiego browaru Huyghe (na etykiecie opisanego jako rodzinny), jedno z czterech, z serii Delirium. Z pół roku temu tak mi posmakowało, że postanowiłem zrobić podobne. Recipt mam opisany tutaj. Niestety podobne, to jeszcze za dużo powiedziane, ale do rzeczy.

Zacznę od oryginału naturalnie. Po otwarciu spod kapsla wydostał się zapach drożdży, a za raz zanim zaczęła wydostawać się piana. Piwo było schłodzone, jednak są one tak nagazowane, że w sumie nic dziwnego (prawie jak inne moje – przegazowane).  Po przelaniu do szkła, utworzyła się piękna, duża, kopuła ze śnieżno-białej piany. Na szczęście piwo przelałem do większego szkła, więc było na nią trochę miejsca. W kolorze bardzo jasne, klarowne. W zapachu czuję drożdże, ale nie jest to zapach jakiś odpychający, raczej taki lekki, nawet rześki. Do tego nuty owocowe jakby pomarańcz, oraz pieprzowe. Są one jednak tak zbalansowane, że się ciężko dokładniej wyłapać, ogólnie bardzo przyjemne. W smaku to ogólnie bajka, idealna równowaga między słodkością, owocowością, pikantnością i delikatną chmielową goryczką, jak by w tle. Normalnie złoty środek smaku piwa. Jest delikatne, lekkie, a jednocześnie ma 8,5 % alkoholu, które po kilku łykach już można w głowie poczuć. Jak na belgi przystało, nagazowanie jest dość mocne, przez co odczucia są podobne, jak przy piciu ruskiego szampana. Piana nie znika do samego końca – po prostu świetnie!

Delirium Tremens Delirium Tremens Delirium Tremens

Dalej w sumie nie ma co czytać, bo to już jest mniej pozytywne.

Otwieram swoją butelkę. Z pod kapsla dolatuje podobnie zapach drożdży. Podobnie, czyli całkiem inaczej – ciężki zapach drożdży, połączony z ostrą kolendrą oraz jakąś gorzką pomarańczą, a do tego z nutami alkoholu. Piana jakaś się pojawia, jednak nie trwa ona zbyt długo, redukując się tylko do krążka. Kolor trochę ciemniejszy od oryginału. Myślę, że to za sprawą cukru kandyzowanego, który dodałem w kolorze Brown. W smaku w ogóle tragedia. Zdecydowanie za dużo kolendry, razem z tą owocowością, pozostaje w gardle takie YYYY. Jest jakieś dziwnie wodniste, do tego zbyt duże nachmielenie powoduje dość wysoką i bardzo metaliczna goryczkę, którą jeszcze podbija wysokie wysycenie. Co prawda piwo ma dopiero nieco ponad miesiąc, ale myślę, że jakoś zbytnio lepiej już nie będzie.

Delirium Tremens Delirium Tremens

 

 

 

 

 

 

 

Ogólnie mojemu piwu daleko do oryginału, ale jest to pierwsza próba i się tak łatwo nie poddam. Teraz już wiem, które kilka rzeczy muszę zmienić, więc mam nadzieję że kolejne warki będą tylko lepsze.

Browar: Brasserle Huyghe Brewery
Nazwa: Delirium Tremens
Ekstrakt: ?
Alkohol: 8,5 %
Ocena: 8,8/10 (Bardzo dobre)

Stronka browaru:
www.delirium.be

Ten wpis został opublikowany w kategorii Degustacje i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Widzisz różowe słoniki?

  1. STELAŻ NS pisze:

    No zlituj się, miesiąc przy takim ekstrakcie, toż tyle to słaby bitter jest ledwie pijalny, daj mu szanse za pól roku.

    • Rafał pisze:

      Racja i oczywiście szanse to on jeszcze dostanie. Na razie to mam problem z leżakowaniem swoich piw. W tym roku planuję powiększyć warki do 40 l, to wtedy może prędzej mi się to uda.

  2. Pingback: Wiśniowy kolczyk i różowy słoń znów w natarciu. | PiwoHejt.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *