Pils Manufakturowy z Jabłonowa

Aktualnie jestem na etapie fascynacji piwami brytyjskimi i ich amerykańskimi wariacjami. Ewidentnie widać to po moim domowym warzeniu. Piwa belgijskie na razie omijam szerokim łukiem. Jakoś jestem uprzedzony…

Zawsze jednak wracam do pilsów, które uwielbiam. Oprócz domowych produkcji, pozostają mi głównie czeskie wyroby, czasem jakieś niemieckie. Na rodzimym rynku nie ma zbyt dużej konkurencji. Owszem jest kilka pozycji możliwych do polecenia, jednak jak potwierdził raport „Piwowara”, chmielenie jest w nich minimalne, zbliżające je bardziej w kierunku zwykłych lagerów, a piwo w końcu jest robione z chmielu, wiec jak to tak? Dlatego ochoczo poszedłem poprzedniej jesieni na premierę Manufakturowego Pilsa z Browaru Jabłonowo. Lany, jak mi się wtedy wydawało, wprowadzał nową jakość. Tym bardziej się ucieszyłem gdy okazało się, że będzie dostępny również w butelkach. Niestety na próżno. Nie był on łatwy do dostania (albo słabo szukałem), i straciłem z nim kontakt aż do dzisiaj.

Pianka przepiękna, śnieżnobiała, jak na polskie warunki trwała. Kolor miedziany, i mimo zapewnień na kontretykiecie o „krystalicznej przejrzystości dzięki zaostrzonej filtracji” jest lekko opalizujące. Zapachy są przede wszystkim słodowe i to mocno, czuć też miodek, a gdzieś dalej przebija się chmiel Sybilla pachnący korzennie. Swoja drogą nie jestem pewien czy on tak właśnie powinien pachnąć. Smaki są podobne; słód słód słód, i lekka chmielowa przyprawowość. Całość ratuje dosyć wysoka (znów jak na krajowe warunki) i przyjemna goryczka od Marynki.

Szału ni ma. Po pierwsze bez sensu taki wysoki ekstrakt – 13,6 (stąd ta barwa). Dalej, piwo odfermentowane jest słabo. Razem daje to trunek dosyć daleki od typowego pilsa. Fakt, uzyskali głęboki smak, ale nie o to tu chodzi. Ma być jasno, lekko, chmielowo, rześko i przyjemnie, a jest głównie słodowo. Niektórzy może to lubią. W tym gatunku jednak dla mnie to samo zło.

Browar: Jabłonowo
Nazwa: Manufakturowy Pils
Ekstrakt: 13,6
Alkohol: 5,6 %
Ocena: 4,9/10 (średniawka)