Przygotowałem fotorelacje ze swojego ostatniego warzenia. Jest to Polskie Pale Ale – piwo górnej fermentacji z polskich słodów oraz polskiego chmielu. Chmielenie jest dość nietypowe, bo chmielę i podczas zacierania i podczas filtracji, ale reszta się mniej więcej tak odbywa.
Ogólnie chciałem polecić domowe warzenie. Jest bardzo proste, ciekawe i przyjemne, chociaż dość czasochłonne, ale jak ktoś lubi przebywać w kuchni, a do tego lubi piwo będzie to idealne hobby..a wygląda to tak:
Składniki i sprzęt przygotowany.
Tutaj 2 słody: 5kg pilzneński i 0,5 kg karmelowy jasny oraz chmiele – Marynka w granulacie i Lubelski w szyszce.
Nastawiam wodę w proporcji 3l/1kg słodu czyli 17l.
Gdy woda osiąga temperaturę ok. 65*C wsypuje słody, oraz – dość nietypowo, także chmiel.
Wszystko ląduje w termosie na 40 min – I przerwa scukrzająca
W między czasie otwieram swojego wspomagacza – przegazowanego belga.
Po 40 minutach próba jodowa z wynikiem negatywnym, czyli skrobia w słodzie została zamieniona na cukry. Podgrzewam zacier do 72*C i z powrotem pakuje do styropianu na 20 min. – II przerwa dekstrynująca.
po 20-tu minutach podgrzewam do 78* by zakończyć pracę niektórych enzymów i rozrzedzić zacier przed filtracją.
Do przygotowanego filtratora, też nietypowo, dodaję trochę szyszek chmielu. Następnie przekładam zacier i po odczekaniu aż się ułoży zaczynam filtrację.
Pierwsze mętne 3-4 litry z powrotem do wiadra, a klarowna brzeczka ląduje w wymytym garze po zacieraniu.
Po kilkukrotnym dolaniu wody (wysładzaniu), brzeczka osiąga odpowiedni litraż i ląduje na gazie. Gotowanie wspomagam na początku grzałką.
Otwieram też następnego wspomagacza pracy, tym razem Witbiera.
Gdy Brzeczka zaczyna się gotować, wrzucam przygotowany granulat chmielu Marynka – to będzie na goryczkę.
Gdy gotowanie jest w toku, spokojnie spijam następna butelkę – AIPA.
Po 30 minutach dodaję trochę szyszek Lubelskiego dla smaku, a 10 min przed końcem także dla aromatu.
Dodałem także odrobinę ziół oraz mech irlandzki, żeby było mniej osadów.
Wcześniej przygotowuję też suche drożdże, nawadniając je.
Po godzinie zakańczam gotowanie, a rozpoczynam chłodzenie, podczas którego degustuje kolejną butelczynę czekoladowego, Stouta Milka.
Po kilkudziesięciu minutach temperatura schodzi do 22*C. Po solidnym odwirowaniu (Whirlpool) przelewam z wysoka brzeczkę do wiadra, napowietrzając ją. Resztki z chmielinami zostają.
Zadaję drożdże i pakuję wiaderko do pudła, tym razem służącym jako lodówka.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze to po tygodniu fermentacji burzliwej, zleje jeszcze na kilka dni na cichą, no i do butelek na kilka tygodni (co się pewnie nie uda) leżakowania.
Prawda że dziecinnie proste?
Co to za zioła? Bo zdjęcie bardzo nie ostre wyszło.
Bo to ostry Mech Irlandzki 😉
Cześć, czy konieczne jest chmielenie tuż po zacieraniu? Co się stanie jak z jakiś powodów nie będziemy mogli chmielić, i zostawimy wysłodzony wywar na drugi dzień?
Jak nie złapiesz jakiejś infekcji, to nic się nie stanie, jednak nie polecał bym.
Gotowanie (chmielenie) prócz nadania goryczki m.in. dezynfekuje brzeczkę, uwalnia od DeEmEsu, dezaktywuje enzymy i wytrąca białka.
Gdybym naprawdę musiał to przy filtracji/wysładzaniu zlał bym do zdezynfekowanego wiadra, zamknął szczelnie i trzymał w chłodnym, następnego dnia dekantacja do gara i gotowanie. Oczywiście jak najmniejszy kontakt z powietrzem.