Poświęciłem się dla społeczeństwa zakupując najnowszy twór duetu Kopyra-Frączyk pod nazwą Miś. Jest to PIPA czyli polskie IPA, chmielone na goryczkę, smak i zapach rodzimą Sybillą. Użyto jej również na zimno. Warzyłem kiedyś coś podobnego stosując jednak Marynkę i Lubelski. Nie byłem zadowolony z efektów. Mimo mega solidnej porcji chmielu dodanej na sam zapach, nie był on imponujący. Przekonałem się wtedy, że polskie odmiany raczej nie nadają się do IPA. Czy Sybilla zmieni moje podejście?
Barwa piwa jasno brązowa. Mętne. Piana niska, opada do krążka dosyć szybko. W zapachu z początku przyjemne owocki, ale nie za intensywne. Przebija się jednak w tle mokra szmata. Tu jeszcze nie jest tak źle. Gorzej robi się w smaku. Jest owocowo słodko, ale owa szmata jest obecna i dosyć dominująca. Zdarzyło mi się to raz, dwa, czy trzy w moich domowych produkcjach. Nie mogę dojść przyczyny. Na forach mówi się o starym chmielu, utlenieniu i jeszcze kilku innych powodach. Goryczka w Misiu też jest nieprzyjemna. Jest wysoka, jak to u Kopyra, ale sprawia wrażenie syntetycznej, jest ściągająca i osuszająca. Słabiutko.
Piwo lipne. Część wad, jak dupna goryczka, pochodzi zapewne od Sybilli, która jak widać nie nadaje się by używać jej w zbyt dużych ilościach. Zapach i posmak wspomnianej mokrej szmaty wskazuje jednak na błędy w sztuce warzenia. Zdarza się, ale nie pierwszy raz niestety. Po dobrym Kruku i przyzwoitym Kuguarze kolaboranci powinni dostać teraz karnego kutasa za wypuszczanie wątpliwej jakości piwa po kosmicznej cenie. I nie dajcie sobie wmawiać bajki o amortyzacji… Nie kupujcie Misia!
Browar: Widawa
Nazwa: Miś
Ekstrakt: 16 Plato
Alkohol: 6,2 %
Ocena: 4,3/10 (od biedy ujdzie, ale jak dać 8 zeta gdy jest bieda?)
No to dobrze że się na Misia nie załapałem.
Kasa Misiu, kasa…..A jakość piwa mamy w …….
Tak zupełnie serio, nie czuję tej mokrej szmaty, o której piszesz. Piję to piwo czwarty raz (pierwszy z butelki, poprzednie były z kega) i piwo wydaje mi się naprawdę niezłe. Polskie chmiele zaskakują aromatem (choć nie mogą jeszcze konkurować z amerykańskimi), goryczka jest całkiem przyjemna (lubię większą, ale to nie imperial). Odnoszę wrażenie, że albo piliśmy różne piwa, albo wychodzi w tym wpisie lekki hejt, który macie w nazwie. 🙂 Osobiście podciągnąłbym ocenę do przynajmniej 6/10, choć rozumiem, że recenzje piwa są opcją subiektywną i równie dobrze ktoś może postawić tu 0,31/10.
Bezpodstawnie nie hejtujemy! 🙂 Czułem tą szmatę na podobieństwo niektórych moich produkcji jak napisałem, więc nie uroiło mi się. Znam to dobrze. Fakt, że nie byłem w optymalnym stanie podczas degustacji i mogłem bardziej marudzić niż zazwyczaj… 😉
Mi się też wydaje, że za ostro pojechałeś… Już nawet pomijając szmatę, to wydaje mi się, że jak na możliwości surowców wyszło znakomicie. Sybilla w sumie też mnie zaskoczyła, taka połowa drogi do Ameryki. I bardzo pijalne.
Z kega jakoś smakowało mi lepiej jak z butli, ale tak zazwyczaj bywa.
Nie ma czegoś takiego „jak na możliwości surowców”. Było może 100 lat temu 😉 Krążą opinie, że lany Miś faktycznie lepszy od butelkowanego. Często w Widawie jest bardzo duża różnica między tym a tym.
Nie ma takiego piwa, które smakowałoby wszystkim, ale nazywanie zupełnie nieudanego Misia znakomitym, pachnie co najmniej kolaboracją.
😉 To Michael Jackson powiedział kiedyś pierwszą część zdania?
„Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę.” – to c.d.